„Łzy
są rzeką, która dokądś prowadzi. Rzeka płaczu unosi łódź wewnętrznego życia. Łzy
unoszą tę łódź, kiedy utknie na skałach czy suchym lądzie, ich nurt niesie ją w
nieznane, lepsze miejsca.”
Clarissa
Pinkola Estes „Biegnąca z wilkami”
Łzy mają moc
oczyszczającą – gdy wpadnie nam mucha do oka, to szybko mrugamy i lekko łzawimy,
aby oczyścić oko. Gdy wpadnie nam do oka jakiś pyłek, drażniące ziarenko piasku
lub kłująca rzęsa – to łzawimy tym
bardziej. Fizycznie, łzy oczyszczają powłokę naszego oka. Oczyszczają jednak także
od środka – uwalniają z napięcia, z hormonów stresu, przynosząc poczucie ulgi.
Jeden z
najbardziej krzywdzących przekazów dla chłopców to ten mówiący, że „chłopaki
nie płaczą”. Już dzieci blokują w sobie wówczas dostęp do samych siebie. Zaprzeczają
swoim tęsknotom, żalom i krzywdzie – w myśl zasady, „nic mnie nie dotyka i nie
boli.” Serce mi się kraje, gdy rozmawiam z chłopcami w wieku 12-13 lat, którzy
mrugając oczami mówią, że są twardzi i naprawdę nie jest im w ogóle
przykro/niczego się nie boją/nigdy nie płaczą/itp. – a mają niejeden powód do
smutku, lęku i łez…
Również kobiety,
które twardo i hardo idą przez życie, skupione na walce o przetrwanie mogą mieć
kłopot z puszczeniem wewnętrznego napięcia i popłynięcia na rzece płaczu…
Lubię powiedzonko,
że „ z płakaniem jak z sikaniem – jak się nazbiera to trzeba i już”.
Powtarzam to zwłaszcza
osobom zawstydzonym swoimi łzami, które przepraszają, że płaczą. A za co tu
przepraszać??? Za przeżywany w sobie ból? Za noszony w sobie ciężar? Za poczucie
krzywdy? Za własne cierpienie? Za okazywanie swoich uczuć?
Jak potrzebujesz
to płacz. Nie przepraszaj - tylko płacz. Później przyjdzie czas działania. Najpierw
jest czas płakania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz