czwartek, 29 września 2016

„Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham...” – czyli o pewnym filmie



 A gdybyś pokochał nad życie, to wiedz,
że to prawdziwa jest miłość i taka ma sens.
Lecz jeśli kochasz jak umiesz,
to dobrze, resztę później zrozumiesz,
i tak, i tak, i tak.

Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.
Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.
                        /Raz Dwa Trzy/

Film dokumentalny Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham...” odnosi się do szczególnej relacji, jaką jest więź rodzica i dziecka, a konkretnie, do bardzo szczególnej relacji rodzica i dziecka, bo do relacji matki i córki. (Ale czy tylko? Być może spotkanie dwóch kobiet może uwolnić różne skojarzenia u widzów, skojarzenia krążące wokół wątków miłości i wolności w relacjach w ogóle…) 

Dwie kobiety (matka i dorosła córka) znajdują czas, przestrzeń i gotowość do tego, aby zmierzyć się z przeszłością, aby nazwać („donazywać”, jak ujmuje to w filmie grający samego siebie psychoterapeuta prof. Bogdan de Barbaro) swoje uczucia i dzięki temu – finalnie – móc zbudować swoją relację na nowo. Już nie jako skrzywdzone dziecko i rozczarowana matka, ale jako dwie dorosłe kobiety, które doświadczyły w swoim życiu bólu, goryczy, smutku i żalu. I te doświadczenia mogą je na nowo do siebie zbliżyć.

Dzieci często mają żal do rodziców, że czują się/czuły się przez nich za mało kochane. Potrzebują więcej, albo inaczej. I cierpią.

Rodzice często (poza poważnie zaburzonymi osobami) chcą obdarować swoje dzieci Wielką Miłością i dać im wszystko, co mają. Aż tyle i tylko tyle. Mają bowiem swoje ograniczenia, których dzieci nie znają, a które sprawiają, że wychodząca miłość odbierana jest jako gniew; wychodząca troska odbierana jest jako próba stłamszenia. Tego typu procesy świetnie są pokazane (i „donazywane”) w filmie.

Myślę, że warto, aby ten film obejrzały wszystkie matki (i ojcowie), wszystkie córki (i synowie), wszystkie osoby, które uważają, że kochają za bardzo albo za mało, a także wszyscy ci, którzy zastanawiają się nad podjęciem psychoterapii (ale nie są pewni, jak taki proces może wyglądać i mają wątpliwości, czy warto…).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz