A wcześniej złość
i poczucie niesprawiedliwości.
A jeszcze wcześniej
bunt i totalne zaprzeczanie faktom.
Zanim uzyska
się stan wewnętrznej zgody i akceptacji rzeczywistości…
Tak mniej
więcej wyglądają etapy przeżywania żałoby po stracie bliskiej osoby. Ale żałoba
nie dotyczy wyłącznie reakcji po śmierci bliskiego nam człowieka. Żałoba
pojawia się w odpowiedzi na każdą ważną i znaczącą utratę – utratę zdrowia (wypadek,
diagnoza ciężkiej choroby), utratę pracy (zwolnienie, przejście na niechcianą emeryturę),
utratę relacji (rozstanie), utratę marzeń i oczekiwań co do swojej przyszłości (niepłodność,
utrata ciąży czy też narodziny niepełnosprawnego dziecka).
Oznaką
zdrowienia jest powrót do pewnej własnej codzienności - ponowne zainteresowanie
się kontaktami z innymi ludźmi i aktywnym życiem, a także podejmowanie nowych
ról i zadań. Typowy proces zdrowienia trwa czasem sześć miesięcy, a czasem rok
i sześć tygodni… Musi wybrzmieć czas płakania, zanim nastąpi czas działania.
Pomaga, jeśli nazywamy swoje uczucia, ugłaśniamy, dopuszczamy je do siebie,
dajemy samym sobie prawo i przyzwolenie na zanurzenie się w słabości i na
pożegnanie z tym, co minęło…
Jeżeli minął
rok (i sześć tygodni) a proces żałoby zatrzymał się na którejś wcześniejszej fazie
to wtedy warto (a nawet wskazane by było!) poszukać pomocy
psychoterapeutycznej. Jednak wcześniej, przeżywanie bólu i rozpaczy jest czymś najzupełniej
naturalnym! Nie może być inaczej, jeśli tracimy kogoś/coś naprawdę dla nas ważnego.
I nie warto uciekać w podróż na koniec świata ani rzucać się w wir obowiązków w
obawie przed „czyhającymi” (w nas samych!) emocjami. Dopiero bowiem wtedy,
kiedy sami nazwiemy swoje uczucia i znajdziemy dla nich w sobie przestrzeń, staną
się one dla nas źródłem wiedzy o sobie samym i będzie można je adekwatnie
wyrażać, bez poczucia utraty kontroli nad nimi (dotyczy to wszystkich silnych
uczuć – również złości, przeżywania krzywdy, poczucia winy, itd.). Taki
paradoks.
A listopadowe
liście lecą z drzew… Jak w poruszającej opowieści o życiu, śmierci i
przemijaniu „Jesień liścia Jasia”, autorstwa Leo F. Buscaglii. Autor, jak mało
kto, był piewcą życia i miłości - czego wyraz dał w swoich wielu książkach. Bez
śmierci przecież nie ma życia... Kolejny paradoks?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz