środa, 1 czerwca 2016

Minimalizm

Majerz, Pieniny



Bardzo lubię wyjeżdżać - w nowe miejsca, albo w miejsca, które już nie są nowe, ale które urzekły mnie tak bardzo, że lubię do nich powracać. 

Lubię wyjeżdżać między innymi dlatego, że ograniczam wtedy wszystko, co się da do niezbędnego minimum. A kiedy mam wokół siebie minimum rzeczy i „spraw do załatwienia”, to wszystko staje się prostsze, wolniejsze i spokojniejsze. I właśnie wtedy odpoczywam. Kiedy jest mniej bodźców do przetworzenia, to umysł także odpoczywa. 

Może warto byłoby i w życie codzienne wprowadzić jakieś dawki minimalizmu? Wyrzucić to, co zbędne, odpuścić to, co i tak nie jest istotne? A od razu zrobi się trochę lżej…

Taki remanent – w przestrzeni zewnętrznej i wewnętrznej – przydaje się od czasu do czasu.

2 komentarze:

  1. Wziąć głęboki oddech, poczuć zapachy unoszące się w powietrzu, dźwięki wypełniające przestrzeń, pozwolić by wiatr rozwiał to co chcemy tak usilnie ułożyć i ze światłem w oczach ruszyć przed siebie chłonąć każdą subtelność chwili

    OdpowiedzUsuń
  2. A no właśnie... Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń